Czarnula 2015
Dystans całkowity: | 8633.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 372:18 |
Średnia prędkość: | 23.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.50 km/h |
Suma podjazdów: | 58997 m |
Suma kalorii: | 42 kcal |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 146.33 km i 6h 18m |
Więcej statystyk |
miałem dziś nie jeździć ale po co Elizium ma spać spokojnie :D
-
DST
51.50km
-
Czas
01:57
-
VAVG
26.41km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Podjazdy
326m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem dziś nie jeździć bo jutro mam zamiar trochę więcej pojeździć niż standardowe 50 km więc plan był żeby odpocząć ale leżąc sobie leniwie po obiedzie pomyślałem, że dobrze by było coś tam pokręcić. Telefon do Radka "Jeździmy?" "Jeździmy ale po 19tej" OK. Czekam wiec na Radka i knuję chytry plan jak go wkręcić w trasę żeby trochę przeciągnąć się po górkach. Planu nie trzeba było bo był więcej jak chętny.
Pojechaliśmy więc moją standardową 50tkę z kilkoma fajnymi górkami. Jechaliśmy spokojnym tempem żeby się zbytnio nie zarzynać ale niektóre górki nawet fajnie wchodziły. Przed Polkowicami zobaczyliśmy dwóch gości, którzy ruszyli z pobocza i zaczęli uciekać więc oczywiście mimo obiecanek, że nie szalejemy pogoniliśmy. Radek nie był zbytnio zachwycony ale skoro pocisnąłem za nimi to on też. Dogoniłem a oni za 100m skręcili. Ważne, że zając nie uciekł :D
W Pałkowicach, kierowca autobusu miejskiego wyjechał z zatoczki pod koła gdy akurat miałem ponad 40 km/h - na szczęście zdążyłem odbić i wyprzedzić go. To już kolejny miejski któremu mogę wywalić w przednie koło. Gdybym był Waxem pewnie już bym trafił. Na szczęście nie jestem. Chociaż jak będzie mi się coś z rowerem działo to nie wiem czy nie skorzystam.
Później już pod wiatr do domu. Górka w Oborze weszła ładnie mimo, że musiałem przez telefon gadać.
Jeszcze wizyta w Paczkomacie po akumulatorki i można zaparkować w garażu.
Tak sobie pomyślałem podjeżdżając pod górkę przed Oborą, że na szosie jeździ mi się coraz lepiej. Praktycznie nie czuję już dyskomfortu ze względu na geometrię a i plecy nie bolą w ogóle na takich małych odcinkach. Jutro zobaczymy jak czują się po 100 km
Trasa:
Kategoria Czarnula 2015, do 50
5 kręcenie w tym miesiącu
-
DST
50.40km
-
Czas
01:53
-
VAVG
26.76km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
200m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem w szoku. Dopiero 7 dzień miesiąca a ja już 5 razy jeździłem na rowerze.
Biedny Elizium ....
Dziś nie miało być jazdy ale ... wróciłem właśnie z Wrocka i nawet nie zdążyłem nic zjeść gdy przeczytałem smsa od Radka zachęcającego do spokojnej wycieczki. Namówiłem go na szosę i już 25 minut później spotkaliśmy się na "rondku"
Z początku był taki dosyć wmordewind w dodatku z niezłymi podmuchami ale trzymaliśmy fason mimo, że Radek dopiero co po chorobie i mówił, że jeszcze czuje ją. Gdzieś na 27 km trochę odpuściliśmy żeby się chłopak znów nie załatwił i spokojnie dotarliśmy do Lubina. Jeszcze mała dokrętka żeby wyszło 50 i pod domem spotkałem szwagra i ojca ale tym razem na motorach.
Ps. Czuję się na szosie coraz lepiej - zmiana siodła wyszła na dobre.
Trasa:
Kategoria do 50, Czarnula 2015
godzina ....
-
DST
30.40km
-
Czas
01:01
-
VAVG
29.90km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
117m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie miałem dzisiaj jeździć ale stwierdziłem, że mam godzinę, którą mogę na to poświęcić więc .... wskoczyłem na rower.
Zanim jednak wskoczyłem na niego to dopompowałem tylne koło bo coś mało powietrza się w nim zrobiło. W sumie coś szybko się ulotnił ten luft. Od soboty. Będę musiał się temu przyjrzeć.
Postanowiłem, że pół godziny będę jechał przed siebie i zawrócę.
Po drodze spotkałem szwagra więc zamieniliśmy kilka słów i pognałem dalej.
Niestety powrót był chyba ciut wolniejszy ale i tak pod górkę w Oborze nawet dobrze podjechałem.
Trasa:
Kategoria do 50, Czarnula 2015
wymiana siodła i mała próba
-
DST
50.40km
-
Czas
02:00
-
VAVG
25.20km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Podjazdy
160m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wymieniłem siodło i wybrałem się na małą spokojną próbę
Spokojną bo sił nie mam - małą bo było już późno
Po drodze zgarnąłem siostrę i szwagra i polecieliśmy na małe kółko
Oczywiście bidon zostawiłem na stole gdy wychodziłem i pojechałem bez picia więc musiałem sobie po drodze coś zakupić
W sklepe w Jędrzychowie spotkaliśmy ciekawego gościa ale nie ucinaliśmy sobie zbyt dużej pogawędki bo zimno się robiło
Siodło lepiej niż poprzednie ale z ocenami wstrzymam się bo nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca
Dziś już w całkowicie letnim stroju. Sandałki oczywiście.
Trasa:
Kategoria do 50, Czarnula 2015
dzień po dniu ...
-
DST
101.00km
-
Czas
03:57
-
VAVG
25.57km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
440m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Weekend majowy miał być rowerowy. No i był. Dziś znów, w ramach dobrych stosunków partnerskich, postanowiłem wyciągnąć Czarnulę na trasę. Zamiary były inne ale wyszło, że z siostrą i szwagrem pojechaliśmy do brata, tam zostawiliśmy siostrę i pojechaliśmy dalej. Wszystko było fajnie pięknie, nawet średnia zacna dopóki wiatr nie zaczął wiać z czoła i to mocno. Mam takie uczucie, że gdy jedzie się wzdłuż wału zbiornika odpadów poflotacyjnych "Żelazny Most" to jak by tam wiatr nie wiał to wieje wzdłuż wału i mimo, że droga zmienia kierunek to wiatr nadal wieje w czoło (lub w drugą stronę w plecy). Widać jakoś tak się dziwnie ten wiatr układa dookoła wysokich jak by nie było wałów.
Wizyta w Rudnej w sklepie i powrót do Sobina. Powrót, szczególnie jego pierwsza faza dał się nam nieźle we znaki. Później kiełbaska z grilla, sałatki i inne takie, gra w ziemniaka/kartofla i trzeba było zbierać się do domu. Do domu to mało powiedziane - oprócz tego trzeba było 20 km dokręcić więc odbiłem w bok na 10 km i po herbacie.
Tym samym kolejny punkt z planów na maj zrealizowany.
Z planów na maj pozostały jeszcze 3x100, 1x200, 1x300
I w ogóle eureka - prawie dobrze się mi jedzie tylko jednak poeksperymentuje z siodłem. Zastanawiam się czy dać to co mam w Czołgu bo spełnia swoje zdanie czy eksperymentować z czymś innym .... może jakieś pomiary rozstawu kości ....
Trasa:
Kategoria 50-100, Czarnula 2015
Na dobry początek maja
-
DST
102.00km
-
Czas
03:55
-
VAVG
26.04km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
650m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co prawda majówkę miałem zaplanowaną z sakwami ale czterodniowy tydzień pracy tak mnie wykończył, że postanowiłem odpocząć w ten weekend i po prostu pojeździć szosą.
Tylko, że szosa w rozsypce. Nowe koła przyszły tydzień temu ale leżą w pokoju, kilka dni leżą też opony i dętki a o opaskach nawet w natłoku spraw nie pomyślałem. Wczoraj odpoczywałem i nawet nie chciało mi się nic robić koło roweru. Dzisiaj rano wstałem, wypiłem kawę, pogadałem posiedziałem, pomogłem coś tam ojcu i gdzieś w okolicach 12tej wziąłem się za koła.
Nowe koła zaplecione na czarnych Mavicach Open Pro i piastach Novatecka - Wax polecił więc brałem w ciemno.
Na kołach zagościły: taśma izolacyjna zamiast opasek, kaseta ze starego koła i nówki dętki oraz opony zwijane Schwalbe Durano Plus. Całkiem fajnie się to prezentuje.
Zanim złożyłem napompowałem to była 15ta. Zrezygnowałem już z zakładania nowego licznika, który Czarnula dostała bez okazji - założę jutro lub może jeszcze dzisiaj wieczorem. Zjadłem coś, ubrałem się, założyłem nawigację i zdecydowałem, że to będzie szybka setka. Szkoda tylko, że w pośpiechu nie zauważyłem, że w Garminie są słabe baterie.
Wcześniej w ramach dostrajania się podniosłem lekko siodło bo wydawało mi się, że jest za nisko. Zanim strzeliła mi szprycha w poprzednich kołach to trochę przesunąłem siodło też do przodu. O dziwo dziś jechało mi się o niebo lepiej. Pod koniec co prawda bolało mnie połączenie pleców i czterech liter ale po pierwsze kwiecień nie był rowerowy a po drugie nie jestem jeszcze przyzwyczajony.
Siedząc teraz w sumie nie boli mnie nic czyli jest o niebo lepiej niż wcześniej. Wcześniej to po 100 km byłem połamany przez kilka dni
Pierwsze 30 km poszło całkiem nieźle mimo, że pod wiatr, w sumie tak do 50 km było pod wiatr, Podjazd w Kurowie Małym ma już nowy asfalt, fajnie się podjeżdża. Dziś zmordował mnie całkiem nieźle ale wcale się nie dziwię, szkoda zaczynać szukać u mnie jakiejkolwiek formy bo poszukiwania zakończą się fiaskiem.
Już na początku postanowiłem, że będę starał się jechać bez odpoczynków. Niestety gdy stanąłem w Polkowicach na światłach by przeciąć DK3 złapał mnie taki skurcz, że nie byłem w stanie ruszyć, jakieś babsko przez otwarte okno wyzywało mnie, że nie ruszam mimo, że stałem na wysepce wyłączonej z ruchu. Śmiać mi się chciało bo gdyby mnie ten skurcz nie złapał to dałbym się jej wyprzedzić dopiero jakieś 500m dalej. Wtedy dopiero by mnie wyzywała :D Zatrzymałem się na przystanku i spędziłem kilka minut na likwidacji kontuzji i pojechałem dosyć ostrożnie dalej. W Oborze przed koła wyjechał mi starszy pan oplem combo chyba i stwierdziłem, że myknę go bo jechał poniżej 40 i w momencie gdy przycisnąłem to złapał mnie skurcz w drugą nogę :D i tyle było z wyprzedzania. Do domu miałem z 5 km więc już nie stawałem tylko jakoś rozruszałem nogę i dojechałem do domu dokręcając do 100 km.
Co prawda forma jest gdzieś tam głęboko w lesie ale chyba nie jest ze mną aż tak źle. Myślę, że jeszcze tydzień dwa i będzie mi się w miarę dobrze jeździło na Czarnuli. Myślę jeszcze nad wymianą siodełka bo coś mi nie pasuje. Muszę coś kupić w przyszłym tygodniu. Kolana mnie nie bolą, plecy tylko podczas jazdy więc pewnie przyzwyczajenie w połączeniu z rozciąganiem powinno dać radę. Kolana nie bolą. Jestem optymistą.
Na maj zaplanowałem 5 takich setek, jedną dwusetkę i jedną trzysetkę. Mam nadzieję, że ktoś mnie z tych planów rozliczy.
Trasa:
Kategoria 50-100, Czarnula 2015
Setka z Czarnulą
-
DST
103.00km
-
Czas
04:12
-
VAVG
24.52km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Podjazdy
566m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Próbujemy dogadać się z Czarnulą. Myślę, że docieranie będzie żmudne i długie.
Tydzień temu umówiliśmy się z Radkiem, że dziś weźmiemy szosy i pojedziemy na asfalty. Mieliśmy wcześnie rano zacząć ale jak to zwykle bywa wyszła mała obsuwa. W sumie największa bo czekaliśmy aż trochę przeschną drogi bo nie padało już i szkoda by było pomoczyć się wodą z jezdni.
Dołączył do nas mój szwagier, dla którego to był pierwszy wyjazd w tym miesiącu.
W planach mieliśmy małą pętelkę około 50 km - taką samą jak ja wczoraj.
Do Sobina było trochę z wiatrem więc całkiem fajnie nam się jechało, jechałem z przodu i starałem się trzymać około 30, Darek z Radkiem nic nie mówili to lecieliśmy sobie w dobrym tempie aż do Sobina. Później zaczęła się jazda pod wiatr i już nie było tak piękne. Za Polkowicami zatrzymaliśmy się na bułkę i banana bo Darek nie zjadł śniadania przed wyjazdem i pojechaliśmy dalej. Zdecydowaliśmy też, że w Tarnówku zamiast jechać na Rynarcice to pojedziemy do Rudnej i później do Lubina.
Gdzieś mniej więcej w połowie drogi do Rudnej Darkowi odcięło zasilanie i postanowiliśmy w Rudnej odnowić paliwo żeby chłop nam nie umarł na trasie. Nie jest to w ogóle dziwne bo to jego pierwszy wyjazd a podmuchy wiatru momentami były tak silne, że ciężko było z górki utrzymać 20 km/h. Ja też zresztą nie jestem w najlepszej formie ale jechaliśmy dosyć spokojnie więc problemem było dla mnie tylko ustawienie roweru.
Z Rudnej po uzupełnieniu kalorii "pomknęliśmy" przez Koźlice do domu gdzie czekał nas obiad :D
Ale...
Nie byłbym sobą gdybym nie dokręcał. Postanowiłem dokręcić do 100 bo przecież zostało mi tylko 44 km :D
Przed wyjazdem okazało się, że zgubiłem tylną lampkę ale nie wiem w sumie kiedy więc podjechałem kawałek drogą, którą jechaliśmy przed obiadem ale nigdzie nic nie znalazłem więc pojechałem w stronę Legnicy do kolegi na małą bajerę i wróciłem - wystarczyło by dokręcić do 100.
W sumie nadal nie wiem jak to jest z tym ustawieniami roweru. Nie bolą mnie już ręce, ale gdy zsiadam z roweru to nie mogę się wyprostować. Dodatkowo siedząc teraz przed kompem czuję, że ten ból promieniuje mi do kolana. Nie wiem czy to tylko zmiana pozycji tak działa, czy może uciskam sobie jakiś nerw i takie są konsekwencje. Zastanawiałem się chwilę nad wymianą siodła na takie jak mam w Czołgu ale ...sam już nie wiem.
Może bardziej doświadczeni coś poradzą ....
Trasa:
Kategoria 50-100, Czarnula 2015
popołudniowa kawka z Czarnulą ....
-
DST
55.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
25.38km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Podjazdy
356m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miał być dzień z Czarnulą bo weekend miał być ładny i słoneczny ale plany wzięły w łeb ze względu na deszcz. Jednak jakoś koło południa przestało padać więc stwierdziłem, że co prawda zmoknę ale coś tam się potoczę.
Jak stwierdziłem tak zrobiłem, z tym że gdy wyjeżdżałem to znów zaczęło padać ale skoro już byłem na rowerze to olałem deszcz i pojechałem przed siebie. Chwilę później stwierdziłem, że chyba mam za mało luftu w kołach więc skierowałem się ku szwagrowi żeby dodmuchać.
W sumie zrobiłem zwykłe kółko 50 km, które zwykłem robić z małym odbiciem do szwagra. Jechało się tak sobie bo wiatr nie pomagał a deszcz był aż nadto orzeźwiający. Całkiem zgrabnie poszedł mi podjazd pod Pieszkowice co mnie dosyć mocno zdziwiło
Średnia nie powala ale zadowolony jestem, że mimo deszczu pokręciliśmy z Czarnulą.
Gdy wróciłem do domu byłem cały mokry. Z butów można było wylać ze 2 setki wody.
Gorący prysznic i wróciłem do żywych.
Kierownica, po zmianie mostka, już jest chyba w odpowiedniej odległości bo nie męczą mi się tak mocno ręce.
Siodełko chyba nie jest skrojone pod moją szanowną ale to jeszcze chwilę pojeżdżę żeby to stwierdzić, Kręgosłup trochę napiera po jeździe i co dziwne bo po około 10 km odezwał się staw skokowy i pobolewał przez całą jazdę. Ciekawe czy to związane z temperaturą czy z ustawieniem siodła. Dodatkowo bolało mnie coś pod kolanem. Wszystko lewa noga podczas gdy na Czołgu po 100-200 pierwsza zaczyna boleć prawa. Zobaczymy czy to będzie powtarzalne - jeśli tak będę myślał co z tym fantem zrobić.
Trasa:
Kategoria do 50, Czarnula 2015
Pierwsze kilometry roku 2015
-
DST
50.30km
-
Czas
02:06
-
VAVG
23.95km/h
-
VMAX
50.70km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Podjazdy
341m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Witam po raz pierwszy w 2015 roku.
Po czterech miesiącach intensywnej pracy i obijania się znów wsiadłem na rower by zacząć kolejny sezon. Wczoraj wymieniłem mostek w Czarnuli na krótszy o 3 cm i chciałem sprawdzić jaki będzie to miało wpływ na wygodę. Wcześniej już po 30 km ręce mówiły dość a przecież w tym roku mam zamiar na Czarnuli pokonać więcej km niż w tamtym roku na Czołgu więc komfort musi się zdecydowanie poprawić.
Mając na uwadze, ostatni miesiąc, w którym waga drastycznie skoczyła nie chciałem się zbytnio forsować więc wybrałem się na moje standardowe kółeczko treningowe mając nadzieję, że nie umrę na pierwszej górce. O naiwności ma !!!!! Oczywiście, że zdychać zacząłem już na pierwszych górkach. Mięśnie odzwyczajone od tego typu wysiłku mówiły dość a umysł odpowiadał im, że nie mają się obijać tylko pracować. Po pierwszych 10 km gdzie średnia na ogół nie schodziła mi poniżej 25 km/h dziś miałem 23 a zmachany byłem jak po 200 km. Gdzieś w połowie drogi zajechałem więc na herbatkę do PSP Polkowice, gdzie pracują koledzy, z którymi mam zamiar w tym roku przejechać dużoooo km na szosie i w terenie.
Po herbatce pora była kończyć pętelkę i wracać do domu. Temperatura otoczenia już sporo spadła a ja oczywiście jechałem tylko w rękawiczkach rowerowych więc za ciepło mi nie było. Tak samo z resztą ubioru, jak zwykle nie byłem zbyt dobrze ubrany a woda chlapiąca spod koła nie miała litości ani dla mnie ani dla roweru, który pokrył się prawie cały błotem. Na szczęście już przed Sobinem dzięki ciepłu wytwarzanemu przez organizm zrobiło mi się cieplej.
Niestety tyle miesięcy bezruchu odbiło się tragicznie na mojej kondycji. Mam nadzieję, że już niebawem odbuduję formę i będę mógł trzaskać moje ulubione 300 i więcej bo jak na razie 200 to mógłbym zrobić tylko siłą woli - mięśnie to nadają się na 100 km max.
Nic nie jadłem po drodze a wypiłem tylko herbatę.
Trasa:
Kategoria do 50, Czarnula 2015