Waskii prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:1036.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:39
Średnia prędkość:26.13 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:6238 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:115.13 km i 4h 24m
Więcej statystyk

Lecim na Szczecin....

  • DST 303.00km
  • Czas 11:01
  • VAVG 27.50km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1644m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

W niedzielę wpadłem na pomysł, że skoro Szwagier jest nad morzem to w drodze powrotnej może mnie zgarnąć z trasy nad morze.
U mnie od pomysłu do wykonania to na ogół sekundy więc od razu zapytałem się go czy nie ma nic przeciwko i zacząłem przygotowania.
Pech chciał, że podczas szybkiej 50tki załatwiłem koło. Byłem jednak tak zdeterminowany, że szukałem swojego klucza do szprych by zająć się centrowaniem. Mimo tego, że nie znalazłem z pomocą Tomka z forum podrozerowerowe.info zacząłem centrowanie przy pomocy kombinerek. Nie szło mi to najlepiej ale w końcu sprawiłem, że odległość koła od rozpiętego hamulca uznałem za bezpieczną.
Chwilę później (było sporo po 22) zadzwonił Bartek, że pożyczy mi swoje koło na wyjazd. Proste lekkie i szybkie :D
Oczywiście od raz wsiadłem w auto i pojechałem po nie. Chwilę pogadaliśmy u niego pod klatką i jakoś przed 24 byłem w domu.
Zanim przygotowałem trochę rower to już prawie 1sza byłą.
Poszedłem spać o 1 nastawiając budzik na 3:30. Już chyba nie muszę mówić nikomu, że nie mogłem zasnąć bo u mnie to standard.
Pospałem może z godzinę. Myślałem, że szybko się wybiorę a nie tak jak ostatnim razem będę się gramolił ponad godzinę.
Jednak okazało się (na zegarek spojrzałem dopiero przy wyjściu), że wychodzę dokładnie o tej samej porze co pół roku temu na taką samą trasę. Pięknie. najgorsze jednak było dopiero przede mną.
Założenie miałem takie, że jadę i się nie zatrzymuję za dużo. Od początku tego sezonu staram się tak jeździć. Jeśli jadę 100 to od deski do deski. Wyjątkiem są przejazdy typowo towarzyskie gdzie nie odmawiamy sobie postojów.
Tym razem też tak było ale już będą przed Sieroszowicami miałem pierwsze myśli, żeby zatrzymać się i zasnąć na przystanku. Oczywiście nie pojechałem od początku bezduszną 3ką tylko kręciłem po wiochach. W Radwanicach gdy zobaczyłem Orlen uległem złemu wewnętrznemu głosowi trochę z rozsądku. Pomyślałem, że zakup czegoś słodkiego plus ubikacja zrobią mi dobrze. W sumie to po zjedzeniu Princessy trochę energii we mnie wstąpiło i zaczęło się jako tako jechać ale już przed Bytomiem Odrzańskim znów zamułek dał znać o sobie. Podkarmiłem go połową snickersa i obiecałem postój w Raculi. Trochę pomogło.
W drodze z NS do Zielonej Góry okazało się, że stara 3ka jest placem budowy S3 i musiałem przenosić rower obok kup piachu ale na szczęście udało się. Już za miesiąc może nie być tak łatwo. W Raculi na górce stanąłem aby się posilić. Dwie z przygotowanych kanapek poszły w ruch i tak wyziębiony zacząłem zjazd (mądrze). Na szczęście już zaraz były podjazdy do ZG wiec zagrzałem się szybko.

Jesss. Pierwszy kamień milowy tego wyjazdu.


A to niespodziewanka :)

Przez ZG przejechałem szybko podśmiechując się jak zawsze z ich śmieszek rowerowych nadających się może na MTB i już mknąłem w stronę Sulechowa. Następny postój zaplanowałem sobie na Orlenie w Świebodzinie. Po wjechaniu na starą DK3 w Sulechowie od razu zaczęło się lepiej jechać. Szerokie dobre asfalty z poboczem szybko zaprowadziły mnie do Świebodzina. Jeszcze tylko przebić się przez miasto i postój.

Zapiekanka, rozrobienie izotonika, spakowanie kurtki i w drogę. Szkoda czasu na rozczulanie się nad sobą. Mimo streszczania ruchów - czas postoju coś ponad 15 minut. Jeszcze przydała by się toaleta na 2kę ale kto popilnuje roweru. Trzeba mocno usiąść na siodle to może się zapomni o potrzebie :D

Czarnula w Rio :)


Bartek, wielkie dzięki za koło.

Cały czas ogólnie jest bezwietrznie, od czasu do czasu tylko sypnie wiatrem z boku ale to raczej nie przeszkadza. Miałem nadzieję, że wyjeżdżając ze Świebodzina będę już miał wiatr w plecy ale niestety tak się nie stało. Wiatr pojawił się mocny boczny dopiero tuż przez Skwierzyną gdzie skręciłem na zachód i był w twarz :) No to ładnie. Całą droga do GW to najpierw na zachód a później na północny zachód. Trochę się z nim posiłowałem i na szczęście co chwila przycichał.

Taki mocny się nie czułem :)

Na szczęście w Gorzowie gdzie zjadłem ostatnie dwie kanapki i uzupełniłem izotonik w bidonie zaobserwowałem, że wiatr wieje już bardziej na północ, tylko trochę w stronę wschodu więc powinno być dobrze. No i było. Od tego czasu wiatr już bardziej pomagał niż przeszkadzał co było widać na liczniku. Jechałem szybciej a średnia co jakiś rosła o jedna dziesiątą.
Dojeżdżając do Szczecina widziałem, że braknie mi kilku km do 300 więc postanowiłem odbić na 10tkę. Stwierdziłem, że przejadę 3-4 km i zawrócę. Przejechałem ale jak zawrócić? Na dodatek totalnie odcięło mi prąd. Koniec. Myślałem, że nie przejadę już ani metra. Specjalnie nie jadłem już żadnych słodyczy, bo wiedziałem, że to już koniec jazdy ale nie spodziewałem się, że mnie tak odetnie. Szybkie pół dużego snickersa, dużo silnej woli aż zacznie działać i za chwilę znalazłem przejazd pod drogą, którym zawróciłem.
Na jazdę tą drogą to trzeba być psychicznie odpornym. Mi tam nie przeszkadza ale huk jest straszny. Tak straszny, że nie słyszałem telefonów od szwagra, który już wydzwaniał bo czekał. Jeszcze na dodatek, źle mu powiedziałem gdzie ma czekać bo myślałem, że jak dojadę to sprostuję a on był szybciej. Chwila ustaleń i 5 minut później rower i ja byliśmy w aucie i jechaliśmy do Lubina.

W końcu. Robienie takich zdjęć to umykające kolejne bezcenne minuty :P Ale czego się nie robi dla czytających relację :D

To był dobry wyjazd. Jestem bardzo zadowolony. Co prawda planowałem zrobić te 300 km w 12h i nie udało się, głównie przez zbyt długie postoje. Planowałem zrobić postojów poniżej godziny ale nieplanowana akcja z 2ką za przystankiem autobusowym gdzieś w okolicach Skwierzyny oraz kolejka na Orlenie czy zbyt długie przeżuwanie kanapek wydłużyły tę godzinę o 15 minut. Na szczęście wiatr za Gorzowem trochę mi w tym pomógł i mogłem odrobić chociaż część z tych strat. Wielkim minusem był też brak snu, który dawał mi się we znaki z domu do Zielonej Góry oraz od Lipian do Szczecina. W Pyrzycach musiałem zrobić postój bo zaczynałem zasypiać. Jeśli o to chodzi to nie był mój dobry dzień tym bardziej, że z soboty na niedzielę też spałem koło 5h.

Postój przed Pyrzycami. Spadałem już z roweru.

Dziękuję szwagrowi i siostrze, za podwózkę do domu bo takie wożenie roweru w aucie to mocne zawracanie gitary. Dziękuję również Tomkowi za pomoc w nacentrowaniu koła a Bartkowi za pożyczenie sprawnego koła na wyjazd.


Pojawiły się głosy jakoby mnie tak nie było. Byłem ale coś taki niewyraźny :)
Link do Stravy - " target="_blank">https://www.strava.com/activities/529195276

Ps. Dokręcanie sprawiło, że zaliczyłem jedną nową gminę :D

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

Les Memoriales Des Pomidori

  • DST 50.50km
  • Czas 01:46
  • VAVG 28.58km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

Trzeba się trochę poruszać, tym bardziej, że do planu marcowego daleko.
W przerwie między odwiedzinami braci poszedłem na szybką 50tkę
Ojjj, była jak na mnie bardzo szybka.
Pogoda była piękna, bezwietrzna to sprzyjała szybkości.
Na 15 km, w Sobinie miałem średnia 30,3 więc na zakręcie tuż obok domu kolegi zwolniłem tylko lekko i przednie koło poszłoooooo
Już myślałem, że będzie spektakularny dzwon z głośnym okrzykiem ale udało mi się od tego uratować ale przednie koło nie wytrzymało tego i wzięło się na ósemkę zrobiło. Nawet się nie zatrzymałem tylko od razu pojechałem dalej. Nie było z tym kołem tak źle bo po rozpięciu hamulca mieściło się w nim.
Trochę gorzej mi się jechało na takim krzywym kole ale postanowiłem nie wymiękać i 50tkę zrobić. Zmieniłem tylko trasę aby była w razie czego bliżej domu - gdybym musiał po brata dzwonić (szwagier był nad morzem)
No i tak jakoś dokołatałem się do domu - dopiero w domu zobaczyłem dlaczego ciężej mi się jechało - okazało się, że koło jednak nie mieściło się w hamulcu i ocierało o niego. Delikatnie ale jednak.
Wróciłem więc do rodzinki i zastanawiałem się jak to naprostować koło żeby jutro znów ruszyć na coś większego.
Trasa:


Kategoria Czarnula 2016, do 50

Ooo ooo oo ho ho ho ho ohooo Gość z koniem nas wyprzedza!

  • DST 108.50km
  • Czas 04:03
  • VAVG 26.79km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 26 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

Znów tydzień bez jazdy. Tydzień był wyczerpujący to trzeba sobie było jakiś reset w sobotę zrobić.
Tym razem pętelkę z zaliczeniem Kurowa Małego postanowiłem zrobić w drugą stronę. Nie będę ukrywał, że za sprawą wiatru.
Założenie było takie, że do 70tego km męczę się z wiatrem a od Głogowa do  domu korzystam z jego dobrodziejstw
Gdzieś w okolicach Parchowa zadzwonił Radek, że wybiera się na rower. Umówiłem się z nim w Głogowie bo obliczyłem, że tam mnie więcej powinniśmy się spotkać jeżeli pojedzie mi naprzeciw.
Pogoda ładna, ale nie zrezygnowałem z softshela i trochę mi było za ciepło ale nie było źle. Wiatr dawał popalić i ciężko było utrzymać dobre (jak dla mnie) tempo. Obiszów to jednak wredna górka - trzyma i trzyma ale udało mi się ją jakoś połknąć.
Myślałem, że jak już przejadę przez Kurów to potem tylko hopki małe. Znaczy dawno tamtędy nie jechałem bo okazało się, że te hopki to dały mi nieźle popalić. Na jednej z nich osiągnąłem swoje tętno maksymalne. Motywacją zdecydowanie była zając z przodu, którego dogoniłem a następnie wyprzedziłem. Jak to dobrze, że są jeszcze ludzie słabiej jeżdżący ode mnie. Człowiek może się podbudować.
Tak jak spodziewałem się, wyjeżdżając z Głogowa spotkałem Radka. Całkiem fajnie jechało się z wiatrem mimo, że trochę byłem wypruty. Trochę po płaskim - później Krzydłowice, Rudna i Mleczno i już z górki do domu.
Miałem dokręcać do 150 ale jakoś nie chciało mi się :)
Aaaa i pod domem przypomniało mi się, że miałem aparat ze sobą. To zrobiłem dwie foty.



Taki nieogolony :P

Trasa:


Kategoria 50-100, Czarnula 2016

Bo Księżniczka miała wczoraj urodziny

  • DST 105.30km
  • Czas 03:55
  • VAVG 26.89km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 19.03.2016

od Orska do Kurowa wiatr mnie tak przeczołgał, że brakło mi picia w bidonie :D

Trasa:



Kategoria 50-100, Czarnula 2016

"Ja umyłam podłogi to może ty też sie ruszysz"

  • DST 69.40km
  • Czas 02:35
  • VAVG 26.86km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 673m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 marca 2016 | dodano: 19.03.2016


Kategoria 50-100, Czarnula 2016

Nocne Trio

  • DST 64.50km
  • Czas 02:22
  • VAVG 27.25km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 marca 2016 | dodano: 10.03.2016

Bartek zadzwonił, że Łukasz kupił nową szosę i trzeba ją potestować
Jak trzeba to trzeba. Potestowaliśmy po okolicy i tyle

Trasa:


Kategoria 50-100, Czarnula 2016

Trochę szybciej

  • DST 51.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.59km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 378m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 marca 2016 | dodano: 07.03.2016

W sobotę mi emes trochę dopompował koła i od razu średnia lepsza. :)

Trasa:


Kategoria do 50

"Najlepsze" asfalty Opolszczyzny i nie tylko

  • DST 232.00km
  • Czas 10:05
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 696m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 marca 2016 | dodano: 07.03.2016
Uczestnicy

Wyjazd z emesem i oszejem. Było przednio.
Opis u emesa na blogu
http://emes.bikestats.pl/1433328,Najlepsze-asfalty...

Kilka fot:

"Pielgrzymka" rozpoczęta


Z Cz-wy prosto w dobre ręce ...


Zakupy poczynione


Ślinka cieknie mi do teraz ...

Jest na bogato :D


Nawierzchnia idealna dla pątników :D


Widok z kokpitu :)


Co wieś to ładniejszy kościół - ten podobał się chyba nam wszystkim :)


Prawie połowa trasy. Pora się posilić.


Te cudne opolskie asfalty.


Było tych pięknych drzew kilka przy drodze.


Jedno to nawet emes zwiedzał.


Dobra pizza nie jest zła. Ta może nie była jakaś szczególna ale było jej wystarczająco dużo


Chwilę później próżno by szukać kawałka...

Fajna wycieczka. Wielkie brawa dla oszeja, który po kilku miesiącach przerwy wsiadł na rower i pyknął 230 km. Ja bym chyba umarł po drodze. Twarda sztuka

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

"Raz, dwa, trzy, kryjesz ty, a jak nie wypadasz z gry."

  • DST 51.50km
  • Czas 02:00
  • VAVG 25.75km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Podjazdy 397m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 marca 2016 | dodano: 07.03.2016

Na rozgrzewkę przed sobotnim wyjazdem
Trasa:


Kategoria Czarnula 2016, do 50