Waskii prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

200-300

Dystans całkowity:2985.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:121:51
Średnia prędkość:24.50 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:15682 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:248.76 km i 10h 09m
Więcej statystyk

Odwiedzić wujka Speeda

  • DST 242.00km
  • Czas 08:26
  • VAVG 28.70km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Podjazdy 1520m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 września 2016 | dodano: 03.09.2016

Pojechałem odwiedzić kolegę
Noga fajna podawała. W tamtą stronę miałem wiatr w twarz na minimum połowie trasy i to taki nawet mocny ale udało się utrzymac fajną średnia.
W drodze powrotnej wiatr już mniej przeszkadzał bo był boczny a nawet trochę pomagał - tylko pod koniec (od Rudnej) centralnie przeszkadzał.

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, K36

Ostatnie pierdnięcie vol.2 i 3

  • DST 236.00km
  • Czas 09:38
  • VAVG 24.50km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 czerwca 2016 | dodano: 25.06.2016

Se jechałem se aż pomyślałem, że czas do domu wracać - to skoczyłem na pociąg do Byni i wróciłem do domu.
A co se będę żałował.

Trasa:
1

2




Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie, K36

Ostatnie pierdnięcie vol.1

  • DST 244.00km
  • Czas 09:25
  • VAVG 25.91km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2016 | dodano: 25.06.2016

Kto głupiemu zabroni wyjechać z domu o 11:20 przy 30 st C i jechać prawie 250 km z 1,5h przerw?

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie, K36

Kołobrzeg - dzień czwarty

  • DST 255.00km
  • Czas 10:52
  • VAVG 23.47km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 1101m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 maja 2016 | dodano: 24.05.2016

Trochę zdjęć -> https://www.facebook.com/waskibbt/
Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

Kołobrzeg - dzień trzeci

  • DST 238.00km
  • Czas 10:41
  • VAVG 22.28km/h
  • VMAX 52.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1346m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 maja 2016 | dodano: 24.05.2016

trochę zdjęć - https://www.facebook.com/waskibbt/
Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

Kołobrzeg - dzień drugi

  • DST 282.00km
  • Czas 11:35
  • VAVG 24.35km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1460m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 24.05.2016

trochę zdjęć - https://www.facebook.com/waskibbt/
Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

Lecim na Szczecin....

  • DST 303.00km
  • Czas 11:01
  • VAVG 27.50km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 1644m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

W niedzielę wpadłem na pomysł, że skoro Szwagier jest nad morzem to w drodze powrotnej może mnie zgarnąć z trasy nad morze.
U mnie od pomysłu do wykonania to na ogół sekundy więc od razu zapytałem się go czy nie ma nic przeciwko i zacząłem przygotowania.
Pech chciał, że podczas szybkiej 50tki załatwiłem koło. Byłem jednak tak zdeterminowany, że szukałem swojego klucza do szprych by zająć się centrowaniem. Mimo tego, że nie znalazłem z pomocą Tomka z forum podrozerowerowe.info zacząłem centrowanie przy pomocy kombinerek. Nie szło mi to najlepiej ale w końcu sprawiłem, że odległość koła od rozpiętego hamulca uznałem za bezpieczną.
Chwilę później (było sporo po 22) zadzwonił Bartek, że pożyczy mi swoje koło na wyjazd. Proste lekkie i szybkie :D
Oczywiście od raz wsiadłem w auto i pojechałem po nie. Chwilę pogadaliśmy u niego pod klatką i jakoś przed 24 byłem w domu.
Zanim przygotowałem trochę rower to już prawie 1sza byłą.
Poszedłem spać o 1 nastawiając budzik na 3:30. Już chyba nie muszę mówić nikomu, że nie mogłem zasnąć bo u mnie to standard.
Pospałem może z godzinę. Myślałem, że szybko się wybiorę a nie tak jak ostatnim razem będę się gramolił ponad godzinę.
Jednak okazało się (na zegarek spojrzałem dopiero przy wyjściu), że wychodzę dokładnie o tej samej porze co pół roku temu na taką samą trasę. Pięknie. najgorsze jednak było dopiero przede mną.
Założenie miałem takie, że jadę i się nie zatrzymuję za dużo. Od początku tego sezonu staram się tak jeździć. Jeśli jadę 100 to od deski do deski. Wyjątkiem są przejazdy typowo towarzyskie gdzie nie odmawiamy sobie postojów.
Tym razem też tak było ale już będą przed Sieroszowicami miałem pierwsze myśli, żeby zatrzymać się i zasnąć na przystanku. Oczywiście nie pojechałem od początku bezduszną 3ką tylko kręciłem po wiochach. W Radwanicach gdy zobaczyłem Orlen uległem złemu wewnętrznemu głosowi trochę z rozsądku. Pomyślałem, że zakup czegoś słodkiego plus ubikacja zrobią mi dobrze. W sumie to po zjedzeniu Princessy trochę energii we mnie wstąpiło i zaczęło się jako tako jechać ale już przed Bytomiem Odrzańskim znów zamułek dał znać o sobie. Podkarmiłem go połową snickersa i obiecałem postój w Raculi. Trochę pomogło.
W drodze z NS do Zielonej Góry okazało się, że stara 3ka jest placem budowy S3 i musiałem przenosić rower obok kup piachu ale na szczęście udało się. Już za miesiąc może nie być tak łatwo. W Raculi na górce stanąłem aby się posilić. Dwie z przygotowanych kanapek poszły w ruch i tak wyziębiony zacząłem zjazd (mądrze). Na szczęście już zaraz były podjazdy do ZG wiec zagrzałem się szybko.

Jesss. Pierwszy kamień milowy tego wyjazdu.


A to niespodziewanka :)

Przez ZG przejechałem szybko podśmiechując się jak zawsze z ich śmieszek rowerowych nadających się może na MTB i już mknąłem w stronę Sulechowa. Następny postój zaplanowałem sobie na Orlenie w Świebodzinie. Po wjechaniu na starą DK3 w Sulechowie od razu zaczęło się lepiej jechać. Szerokie dobre asfalty z poboczem szybko zaprowadziły mnie do Świebodzina. Jeszcze tylko przebić się przez miasto i postój.

Zapiekanka, rozrobienie izotonika, spakowanie kurtki i w drogę. Szkoda czasu na rozczulanie się nad sobą. Mimo streszczania ruchów - czas postoju coś ponad 15 minut. Jeszcze przydała by się toaleta na 2kę ale kto popilnuje roweru. Trzeba mocno usiąść na siodle to może się zapomni o potrzebie :D

Czarnula w Rio :)


Bartek, wielkie dzięki za koło.

Cały czas ogólnie jest bezwietrznie, od czasu do czasu tylko sypnie wiatrem z boku ale to raczej nie przeszkadza. Miałem nadzieję, że wyjeżdżając ze Świebodzina będę już miał wiatr w plecy ale niestety tak się nie stało. Wiatr pojawił się mocny boczny dopiero tuż przez Skwierzyną gdzie skręciłem na zachód i był w twarz :) No to ładnie. Całą droga do GW to najpierw na zachód a później na północny zachód. Trochę się z nim posiłowałem i na szczęście co chwila przycichał.

Taki mocny się nie czułem :)

Na szczęście w Gorzowie gdzie zjadłem ostatnie dwie kanapki i uzupełniłem izotonik w bidonie zaobserwowałem, że wiatr wieje już bardziej na północ, tylko trochę w stronę wschodu więc powinno być dobrze. No i było. Od tego czasu wiatr już bardziej pomagał niż przeszkadzał co było widać na liczniku. Jechałem szybciej a średnia co jakiś rosła o jedna dziesiątą.
Dojeżdżając do Szczecina widziałem, że braknie mi kilku km do 300 więc postanowiłem odbić na 10tkę. Stwierdziłem, że przejadę 3-4 km i zawrócę. Przejechałem ale jak zawrócić? Na dodatek totalnie odcięło mi prąd. Koniec. Myślałem, że nie przejadę już ani metra. Specjalnie nie jadłem już żadnych słodyczy, bo wiedziałem, że to już koniec jazdy ale nie spodziewałem się, że mnie tak odetnie. Szybkie pół dużego snickersa, dużo silnej woli aż zacznie działać i za chwilę znalazłem przejazd pod drogą, którym zawróciłem.
Na jazdę tą drogą to trzeba być psychicznie odpornym. Mi tam nie przeszkadza ale huk jest straszny. Tak straszny, że nie słyszałem telefonów od szwagra, który już wydzwaniał bo czekał. Jeszcze na dodatek, źle mu powiedziałem gdzie ma czekać bo myślałem, że jak dojadę to sprostuję a on był szybciej. Chwila ustaleń i 5 minut później rower i ja byliśmy w aucie i jechaliśmy do Lubina.

W końcu. Robienie takich zdjęć to umykające kolejne bezcenne minuty :P Ale czego się nie robi dla czytających relację :D

To był dobry wyjazd. Jestem bardzo zadowolony. Co prawda planowałem zrobić te 300 km w 12h i nie udało się, głównie przez zbyt długie postoje. Planowałem zrobić postojów poniżej godziny ale nieplanowana akcja z 2ką za przystankiem autobusowym gdzieś w okolicach Skwierzyny oraz kolejka na Orlenie czy zbyt długie przeżuwanie kanapek wydłużyły tę godzinę o 15 minut. Na szczęście wiatr za Gorzowem trochę mi w tym pomógł i mogłem odrobić chociaż część z tych strat. Wielkim minusem był też brak snu, który dawał mi się we znaki z domu do Zielonej Góry oraz od Lipian do Szczecina. W Pyrzycach musiałem zrobić postój bo zaczynałem zasypiać. Jeśli o to chodzi to nie był mój dobry dzień tym bardziej, że z soboty na niedzielę też spałem koło 5h.

Postój przed Pyrzycami. Spadałem już z roweru.

Dziękuję szwagrowi i siostrze, za podwózkę do domu bo takie wożenie roweru w aucie to mocne zawracanie gitary. Dziękuję również Tomkowi za pomoc w nacentrowaniu koła a Bartkowi za pożyczenie sprawnego koła na wyjazd.


Pojawiły się głosy jakoby mnie tak nie było. Byłem ale coś taki niewyraźny :)
Link do Stravy - " target="_blank">https://www.strava.com/activities/529195276

Ps. Dokręcanie sprawiło, że zaliczyłem jedną nową gminę :D

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

"Najlepsze" asfalty Opolszczyzny i nie tylko

  • DST 232.00km
  • Czas 10:05
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 696m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 marca 2016 | dodano: 07.03.2016
Uczestnicy

Wyjazd z emesem i oszejem. Było przednio.
Opis u emesa na blogu
http://emes.bikestats.pl/1433328,Najlepsze-asfalty...

Kilka fot:

"Pielgrzymka" rozpoczęta


Z Cz-wy prosto w dobre ręce ...


Zakupy poczynione


Ślinka cieknie mi do teraz ...

Jest na bogato :D


Nawierzchnia idealna dla pątników :D


Widok z kokpitu :)


Co wieś to ładniejszy kościół - ten podobał się chyba nam wszystkim :)


Prawie połowa trasy. Pora się posilić.


Te cudne opolskie asfalty.


Było tych pięknych drzew kilka przy drodze.


Jedno to nawet emes zwiedzał.


Dobra pizza nie jest zła. Ta może nie była jakaś szczególna ale było jej wystarczająco dużo


Chwilę później próżno by szukać kawałka...

Fajna wycieczka. Wielkie brawa dla oszeja, który po kilku miesiącach przerwy wsiadł na rower i pyknął 230 km. Ja bym chyba umarł po drodze. Twarda sztuka

Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

Zbieranie dolnośląskich gmin z Emesem

  • DST 219.50km
  • Czas 09:31
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 1734m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 lutego 2016 | dodano: 20.02.2016
Uczestnicy

Ostatnio co sobotę łowimy z Emesem dolnośląskie gminy
Tym razem padło na łatanie białych plam na południowym zachodzie
Gminy Bogatynia i Lubomierz leżą po drodze donikąd więc postanowiliśmy je zebrać.
Ogłaszaliśmy się na FB i na forum ale jakoś nikt nie reflektował na tę przyjemną wyprawkę.


Wysiedliśmy z KD w Zgorzelu i od razu udaliśmy się po Bogatynię. Niestety zanim ją zdobyliśmy musieliśmy zmierzyć się z solidnym wmordewindem a jak wszyscy wiedzą nic tak nie dodaje dobrego humoru jak solidny wmordewind na dzień dobry.
Był solidny bo zjeżdżając do Bogatyni po nachyleniu 2% musieliśmy pedałować bo rower się zatrzymywał.

W Bogatyni zrobiliśmy sobie pierwszy postój, kawa drożdżówki i heja dalej.
W Czechach było spoko, lekkie górki, dobre asfalty i fajne zjazdy
W Lubaniu przed ponownym skrętem pod wiatr postanowiliśmy coś delikatnie podłożyć do pieca i skonsumowaliśmy po porcji pierogów
Od tej pory aż do Mirska to walka z wiatrem a do tego również z podjazdami. Oj dawało nam popalić. Momentami nasza rozmowa wyglądała tak:
 - ale daje..
- Słucham!!???
- wiatr napie....
- noooo
i kilka minut przerwy a następnie podobna rozmówka
Nie nudziło nam się :D

Na szczęście w Mirsku sprawy przybrały ponownie dobry obrót i można było sobie normalnie jechać po gminę Lubomierz i inne

W Lubomierzu przed sklepem. Dobrą kiełbasę tu kupiłem.

Ja pamiętam ale Michał chyba nie, że za Lwówkiem znów odwrócimy się na południe i będzie trochę km idealnie pod wiatr.
Tam to już robił z nami co chciał a na domiar złego zaczęło popadywać.
Znaczy się popadywało wcześniej ale słabo. teraz zaczęło już intensywniej a po resztek zapasów w Pielgrzymce rozpadało się już całkiem. Nie była to ulewa ale padało na nas z nieba regularnie.
Już przed Legnicą czułem, że buty mam pełne wody ale nadal omijałem kałuże chociaż chyba za wiele mi to nie pomogło bo jak przyjechałem do domu to wyglądałem tak:

Myślę, że zanim wypiorę kilka wyjdę jutro z koksami na trening :D


Rower wygląda całkiem podobnie :D

Dzięki Michał za kolejną solidną wycieczkę. To był udany wypad.
No i trochę  białych plam na gminnej mapie polski zostało zamazanych :D

A mogliśmy jechać z wiatrem to myślę, że nawet w połowie byśmy się tak nie zmordowali a ponad 300 by pykło :P
Trasa:


Kategoria 200-300, Czarnula 2016, Gminobranie

I tem ów belfer szkoły żeńskiej, co dużo chciałby, a nie może, i tem profesor Cy… wileński (Pan wie już za co, profesorze!)

  • DST 241.00km
  • Czas 09:40
  • VAVG 24.93km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 października 2015 | dodano: 31.10.2015

Wczoraj dokonałem kolejnego zakładu związanego z jazdą rowerem(wszystko dla motywacji), więc dzisiaj musiałem jeździć.
Ruszyć miałem o 8 ale gdy zobaczyłem mleko za oknem i 6 stopni to stwierdziłem, że trochę opóźnię wyjazd.
Mgła trochę się przerzedziła ale niestety temp nie chciała rosnąć. Jakoś po 10 stwierdziłem, że jadę.
Z początku było baaardzo zimno ale po godzinie wyszło słońce. Na godzinę. Później znów było 7 stopni.
No i tak cały dzień.
Pierwsze 103 km wiatr dawał mi nieźle popalić, na szczęście później było już lepiej.
Do domu dojechałem po 18tej ale spojrzałem na licznik i było tylko 185 km a jeśli mam zakłada wygrać to jest stanowczo za mało.
Zdecydowałem się dokręcać. Jako etatowy dokręcacz dokręciłem 55 km i uznałem, że jest w sam raz.
Ogólnie plan był taki, że skoro piździernik zacząłem w dobrym stylu to trzeba jakoś godnie go zakończyć a do tego załatać gminne plamy w okolicy. Do plany miesięcznego brakowało mi 100 km ale z wyżej wymienionych powodów postanowiłem zrobić więcej pamiętając przy tym, że ostatnio staram się jeździć a nie stawać przy każdej nadarzającej się okazji. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Pierwszy i jedyny postój miałem we Wróblowicach na Orlenie a reszta to postoje na światłach, zakup picia i wymiana szkieł w okularach. Z ilości postojów jestem zadowolony. Mam nadzieję, że Hipki również.
Z dystansu powinien być zadowolony również Elizium, bo nie pozwoliłem mu za bardzo odrobić straty w tym miesiącu.
Dwie gminne dziury załatane - 6 gmin.
Trasa:


Kategoria Gminobranie, Czarnula 2015, 200-300