Waskii prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200

Dystans całkowity:6393.21 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:276:21
Średnia prędkość:23.13 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:37610 m
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:136.03 km i 5h 52m
Więcej statystyk

Dobry początek lutego

  • DST 100.30km
  • Czas 04:19
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 58.90km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 654m
  • Sprzęt Czołg
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 lutego 2014 | dodano: 01.02.2014

Nie wiem czy taki dobry bo nie dość, że turystyczne ze względu na odwiedzanie znajomych po drodze to jeszcze turystyczne tempo ze względu na wiatr. Momentami to z górki dawało się jechać aż kilkanaście km/h. Odcinek z Komornik do Tarnówka oraz druga część odcinka z Tarnówka do Rudnej to porażka. Po zadokowaniu w Orsku specjalnie oglądałem całość skoków (Stoch wygrał), żeby poczekać aż wiatr zelżeje. Niestety płonne me nadzieje, wmordewind nie dał za bardzo pojechać i powrót z Orska do Lubina dał mi nieźle popalić.
Mimo wszystko zadowolony jestem bo udało mi się wykręcić pierwszą setkę w lutym a do tego pobawić się moim nowym nabytkiem czyli 62s. Zaplanowałem sobie trasę i jak nigdy jechałem 1/3 trasy całkiem innymi drogami niż planowałem.

Trasa:



Kategoria 100-200

Zimowy wypad dla twardzieli - Dzień 1

  • DST 108.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 18.20km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura -14.0°C
  • Podjazdy 707m
  • Sprzęt Czołg
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 stycznia 2014 | dodano: 27.01.2014

Jeszcze tydzień temu popełniłem wpis, że w związku z nadchodzącą zimą postanowiłem wykorzystać czas i pokręcić trochę. Tym razem synoptycy nie zawiedli. Zima nadeszła więc postanowiłem i ją wykorzystać, tym bardziej, że Wilk zaproponował "zimową jazdę z biwakiem pod namiotem. Rejon oczywiście Suwalszczyzna" . W czwartek w nocy wyruszyłem do Warszawy by tam w piątek nad ranem  spotkać się z Wilkiem i udać się w rejon startu czyli do Białegostoku.
Już początek zwiastował, że ten wypad będzie naprawdę dla twardzieli bo temperatura w okolicach dworca autobusowego oscylowała w granicach -17 stopni co przerosło moje najśmielsze oczekiwania o jakieś 5 stopni. Z tego też powodu dokonałem przekonfigurowania mojego ubioru i na tyłu wylądowały spodnie narciarskie a w butach kolejna para skarpet.
Poczatkowo wyjazd z Białegostoku spokojny, mało ruchliwymi ulicami wydawał się lajtowy ale gdy po kilku dobrych km sięgam do kieszeni po snickersa a on okazuje się monolitem o twardości marmuru, zaczynam się zastanawiać nad tym pozornym lajcikiem. Najpierw dają znać palce u rąk, drętwieją z zimna i bolą, jakiś czas później gdy temperatura opada do -18 stopni zaczynam coraz mniej czuć palce u stóp ale wysokiego morale nie są w stanie popsuć nawet śmigające 15cm obok mojego ramienia niezliczone tabuny tirów, które cechuje to, że im bardziej wschodnia rejestracja tym bliżej przelatują obok nas.
Po ponad 40 km dojeżdżamy do Sokółki gdzie w Biedronce robimy zakupy, wypijamy po pół termosu herbaty, dokładam specjalną warstwę ociepleniową pomiędzy skarpety (czyt. worki na śmieci) i ruszamy w dalszą drogę. Tym razem nasza trasa wiedze drogą wojewódzką o znośnej nawierzchni i znikomym ruchu . Jedzie się całkiem przyjemnie, widoki piękne, słonko pięknie świeci, termometr pokazuje -10 do -12 stopni, w ręce ciepło, w stopy też - żyć nie umierać. W dobrych humorach i z uśmiechem na ustach docieramy do  Dąbrowy Białostockiej gdzie miałem nadzieję napełnić czymś smakowitym mój żołądek ale  niestety jakaś niegościnna tutejsza przedsiębiorczość bo bary pozamykane więc udajemy się do Lipska (+10km) na ledwie co znośny żurek z kiełbasą, która pamięta lepsze czasy, zjedzony w miejscowej mordowni. Należy tutaj dodać, co wcale zapewne nikomu dziwne się nie wyda, że gdzie się nie pojawiamy tam budzimy powszechne zainteresowanie połączone z niedowierzaniem, bardzo często kciukiem uniesionym w górę i pytaniami skąd, dokąd, że tez nam się chce itp
Jak już się rozpisuję to chciałbym napisać, krótką recenzję na temat towaru jakim jest softshel z Lidla - jest strasznie badziewny a oddychalność ma na poziomie plandeki. Gdy tylko temperatura otoczenia spadła na tyle, żeby mój organizm nie nadążył wytwarzać ciepła potrzebnego na ogrzanie go zamienił mnie w Robocopa dlatego z zemsty zamieniłem go na kurtkę narciarską tego samego pochodzenia, która o dziwo sprawowała się zupełnie przyzwoicie do końca wypadu.
Po zajadaniu się "smakowitym" żurkiem oraz zapiekaną wobec, której wyraziłem wątpliwość czy aby mamy ze sobą tyle papieru toaletowego, żeby ją zjadać udaliśmy się pięknie zaśnieżonymi drogami w dalszą podróż.
Coraz bardziej mi się podoba. Niezamarznięta rzeczka wijąca się wśród pól a nad nimi unosząca się klimatyczna mgła, zaśnieżone drogi wśród lasów pełznące ku górze tylko po to, by za chwilę opaść dół, patrol Straży Granicznej usiłujący zatrzymać nas a doznający sporego szczękoopadu na wieść, że te dwa światełka obok siebie to nie samochód przemytników a dwóch jadących obok siebie rowerzystów. Wszystko co piękne kiedyś się kończy i tak kończy się nasza podróż w tym dniu gdzieś za kanałem Augustowskim na obrzeżach miejscowości Mikaszówka gdzie zakładamy obóz nieopodal nekropolii zapewniając sobie tym samym spokój bo kto będzie łaził w nocy po cmentarzu.
Pełen obaw rozbijam namiot i moszczę sobie posłanie z dwóch karimat i folii NRC na czym kładę mój śpiwór, którego temperatura komfortu jest zbyt mała jak na dzisiejsze warunki. Nazwa wypadu wprost obliguje nas aby wodę na zagotowanie zupek uzyskać z topienia śniegu co czynimy z pełnym sukcesem rękoma i maszynką Wilka :)

Trasa (pożyczona od Wilka ponieważ nie miałem swojego sprzętu namierzającego):


Kategoria 100-200, Gminobranie

Pierwsza 100 w 2014 roku

  • DST 100.30km
  • Czas 04:16
  • VAVG 23.51km/h
  • VMAX 70.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 598m
  • Sprzęt Czołg
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 stycznia 2014 | dodano: 11.01.2014

"Rano" wstałem sobie i tak pomyślałem, że trzeba by było wykorzystać dobrą pogodę i zrobić kilka km w ramach przygotowań do MP
Zaplanowałem trasę i pojechałem. Trasę planowałem tak aby zaliczyć jakieś nowe gminy ponieważ na forum napisałem, że  mam plany odnośnie nowych gmin więc trzeba zacząć te plany realizować

Podsumowanie:
100 km w 4 godziny 16 minut
Przewyższenia podane wg Stravy ponieważ Ridewithgps.com podaje 833
Pierwsze 79 zrobione praktycznie na raz z małą przerwą na wizytę w sklepie ponieważ nie miałem w domu zapasów słodyczy a na 79 km zajechałem do brata na herbatkę
Zaliczyłem 5 gmin w tym jednego Św Graala (2,5% planu na 2014)
Zjadłem po drodze dwa Snickersy i Grześka
Wypiłem 1,2 litra izotoników i 0,5 niedobrej wody mineralnej o smaku cytrynowym (nie widziałem jak kupowałem że to smakowa)
Rachunek w sklepie 5,9 PLN

Przemyślenia
Myślałem, że będzie ze mną gorzej i choć czuję że w nogach nie ma ciągu to psychicznie dawałem radę a teraz zastanawiam się gdzie ja taki max wykręciłem bo jechałem na ogół spokojnie i nie spinałem się z górki.
Paradoksalnie najgorzej jechało się płaskie odcinki ponieważ wiatr dawał do wiwatu
Trasą od Retkowa do Polkowic jechałem po raz pierwszy i nawet nie wiedziałem, że są tam takie ładne hopki
Podjąłem decyzję że kupuje GPS ponieważ jakoś nie bawi mnie wieczne zastanawianie się czy dobrze jadę zaplanowaną trasą.
Tutaj było jeszcze łatwo bo to tylko krótki odcinek ale gdy wyruszę na całkowicie nieznane trasy a będę chciał przejechać trasę, którą zaplanowałem ze względu na gminy to mogę się zdenerwować gdy zostawię sobie jakąś pustą gminę w środku zaliczonego obszaru.


Takie fajne hopki pomiędzy Szczyglicami a Turowem w okolicach Głogowa

No i mapka:



Kategoria 100-200, Gminobranie

niedziela jak zwykle

  • DST 114.71km
  • Czas 04:58
  • VAVG 23.10km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Czołg
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 sierpnia 2013 | dodano: 06.01.2014

Najpierw do Sobina. Później z bratem do Tarnówka, Pieszkowic Rynarcic pod Lubin Główny i przez Owczary i Szklary Górne do Sobina. Pół litra kubusia i banan i do Lubina. Telefon do szwagra i Raszówka a z powrotem przez Gorzelin do Pieszkowa i do domu.
Całkiem fajna przejażdżka. Średnią można by było mieć lepszą ale bez przesady


Kategoria 100-200

niedziela po jedną gminę :)

  • DST 100.63km
  • Czas 04:09
  • VAVG 24.25km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 lipca 2013 | dodano: 06.01.2014

Lubin - Raszówka - Kochlice - Rzeszotary - Grzymalin - Goliszów - Jaroszówka - Rokitki - Chocianów - Sobin - Szklary Dolne - Lubin


Kategoria 100-200

kolejna niedziela

  • DST 110.89km
  • Czas 04:44
  • VAVG 23.43km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lipca 2013 | dodano: 06.01.2014

po małym odpoczynku w sobotę pora na małą traskę dookoła komina
start godz 15:30
Lubin - Szklary Dolne - Sobin - Polkowice - Tarnówek - Rynarcice - Mleczno - Ścinawa - Miłosna - Raszówka - Kochlice - Raszówka - Gorzelin - Lubin

Można powiedzieć, że pierwsza przerwa dopiero w Ścinawie (60km) ale od razu dłuższa w celach towarzyskich oraz uzupełnienia zapasu kalorii. Malutka przerwa w Kochlicach (90km)

Jazda na luźno bez spinania się - ot niedzielny relaks


Kategoria 100-200

Pierwsza setka tego sezonu

  • DST 100.38km
  • Czas 04:31
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano: 06.01.2014

Jako, że do bratanka na urodziny zaproszenie dostałem zdecydowałem udać się tam rowerem. Drogę powrotną postanowiłem wydłużyć aby troszkę się bardziej zmęczyć i tym samym zrobiłem 100 km i dodałem do swojego portfolio 3 gminy awansując w generalce na 1070 miejsce :D jak to brzmi :D
Specjalnie piszę tutaj o tym miejscu aby za rok zobaczyć sobie jak idzie mi wśród Zdobywców Gmin :D


Kategoria 100-200