50-100
Dystans całkowity: | 7848.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 318:04 |
Średnia prędkość: | 24.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.70 km/h |
Suma podjazdów: | 39099 m |
Suma kalorii: | 42 kcal |
Liczba aktywności: | 101 |
Średnio na aktywność: | 77.70 km i 3h 08m |
Więcej statystyk |
rowerowa niedziela czyli druga setka w tym roku
-
DST
103.70km
-
Czas
04:06
-
VAVG
25.29km/h
-
VMAX
43.90km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Podjazdy
617m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na niedzielne jeżdżenie umówiłem się po raz pierwszy z Radkiem. Miałem obawy czy przy mojej słabej kondycji nie jest to strzał w stopę ale okazało się, że Radek jadąc po raz pierwszy na nowym Giancie utrzymywał podobne tempo jak ja i nie było problemów z dogadaniem się.
Po 14 ruszyliśmy w stronę Goli, a później przez Koźlice do Mleczna. Przyznam się, że nie jeździłem nigdy tą drogą do Mleczna a szkoda bo to fajna droga, co prawda nie za bardzo na szosówkę bo kawałek jedzie się po płytach betonowych ale na Czołga jest super.
Mieliśmy zrobić niewielką pętelkę przez Ścinawę ale jakoś w Tymowej stwierdziliśmy, że pojedziemy zobaczyć do Chobieni. Po drodze w Górzynie Radek zobaczył stary kościół i postanowił zrobić kilka zdjęć, zatrzymaliśmy się również w Chobieni w tym samym celu i wzdłuż Odry popędziliśmy w stronę Orska gdzie spotkaliśmy jadących w przeciwną stronę mojego ojca i szwagra. Też na jednośladach ale trochę cięższych i nie napędzanych siłą mięśni. U brata uzupełniłem wodę w bidonie i popędziliśmy do Lubina. W Rudnej jeszcze uzupełnienie cukrów w sklepie i już za chwilę byliśmy w Lubinie. Jako, że mój licznik wskazywał coś pomiędzy 70 a 80 km to postanowiłem dokręcić na standardowej trasie do Szklar Dolnych gdzie mam fajną górkę po drodze.
Fajna niedziela, fajnie się jeździło i zdecydowanie lepiej niż tydzień temu. Z pewnością dlatego, że w towarzystwie, że pogoda była piękna oraz mam nadzieję z racji tego że moja forma odbiła się w końcu od dna. Drugiego dna.
Trasa też niczego sobie, przewyższeń tak akurat no i okazuje się, że dzieciństwo dane mi było spędzić na pięknych terenach.
Trasa:
Kategoria 50-100
Setka .... z ukazji urodzin kuzynki :D
-
DST
103.30km
-
Czas
04:20
-
VAVG
23.84km/h
-
VMAX
51.90km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Podjazdy
490m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Okazja zawsze jakaś musi być ...
Ta setka miała być zrobiona ostatniego lutego ale złożyło się inaczej no i wyszedł dobry początek marca.
Pierwsza setka w tym roku, jechało się fajnie aż do 70tego km - później masakra, mocny wordewind, sił brak, przy dokręcaniu po Lubinie skurcze - jednym słowem forma z poprzedniego sezonu poszła się paść :D
Aaaaa - nie licząc króciutkiego sikustopu i zatrzymania pod koniec z powodu skurczu to zrobione za jednym zamachem :D
Trasa:
Kategoria 50-100
rodzinnie spacerowo
-
DST
65.00km
-
Czas
02:44
-
VAVG
23.78km/h
-
VMAX
42.70km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Podjazdy
173m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 50-100
miesiąc mnie tutaj nie było ....
-
DST
57.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
27.14km/h
-
VMAX
45.90km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Podjazdy
150m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
...i jeszcze chwilę nie będzie ale udało mi się jakoś zebrać w sobie i zamiast odpoczywać wyskoczyłem na rower aby wypróbować koszulkę BBT :D spodenki niestety odesłałem bo miały za krótkie szelki.
Od razu małe rekordzik bo do szwagra dotarłem ze średnią 31,9 co się zdarzyło po raz pierwszy a później całkiem dobrze nam się walczyło z kręcącym wiatrem aż do Polkowic Dolnych. Niestety od Sobina walka była już przgrana i średnia systematycznie spadała.
Fajnie było znów poczuć wiatr we włosach .................... teraz mogę się ogolić. :P
Kategoria 50-100
niedzielna przejażdżka
-
DST
80.00km
-
Czas
02:54
-
VAVG
27.59km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Podjazdy
367m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Taka tam niedzielna przejażdżka z siostrą i szwagrem
Rośnie mi niezły team - dawali dzisiaj nieźle
Trasa:
Kategoria 50-100
27 lipca
-
DST
84.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
27.54km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Podjazdy
505m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 50-100
testowo szosą suchą ....
-
DST
91.20km
-
Czas
03:00
-
VAVG
30.40km/h
-
VMAX
59.40km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Podjazdy
540m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
W czwartek szwagier przekazał mi info, że u kolegi widział fajną szosę więc wieczorową porą wszedłem w jej posiadanie drogą kupna.
Dziękuję bardzo Waxowi za konsultacje podczas zakupów. Mimo, że kiedyś dawno pomykałem na szosie to jestem szosowym laikiem.
W czwartek i piątek nie miałem już czasu, żeby na nią spojrzeć a co dopiero jeździć więc dzisiaj postanowiłem wypróbować mój nowy nabytek
Oto ona. Ślicznotka.
Tak, nie wydaje się wam - ona nie ma SPD, ma platformy :D
Jako, że postanowiłem jeździć tylko po dobrych drogach na próbę wybrałem się do kolegi do Kochlic
Po wyjechaniu na drogę (olałem wszelkie drogi rowerowe) byłem w szoku jak tym pięknie się pomyka i jakie prędkości toto osiąga. Od razu pomyślałem, że na MP ci na szosach rzeczywiście mniej się męczyli i powinni ich za to zdyskwalifikować :D Mój Czołg waży 16 kg a Czarnula 8 więc robi to zasadniczą różnicę. Jak to na nowym sprzęcie cisnąłem tak nawet ostro co dało mniej więcej taki ślad:
Średnia ponad 32 km/h nawet fajnie wygląda bo dotychczas Czołgiem była nieosiągalna.
Zabawiwszy chwilę (wypiłem kawę i opędzlowałem jakieś dobre greckie danie) wróciłem do domu - myślałem, że średnia będzie lepsza ale co dziwne nie była (32 km/h). Średnie i prędkości czytałem z GPSa bo niestety nie mam jeszcze licznika a jak wiadomo GPS może żyć własnym życiem :) Swoją drogą, że wiatrowi też się pomyliło i zamiast wiać w plecy (w tamtą stronę był wmordewind) to wiał gdzieś z boku i wnerwiał tylko.
Powrót:
Jadąc zauważyłem oraz oczywiście usłyszałem, że łańcuchowi należy się smar i mimo, że miałem zamiar od razu jechać do brata to postanowiłem zajechać do domu posmarować łańcuch. Przy okazji wciągnąłem 3 kiełbaski z grilla i poleciałem natentychmiast do brata.
Wiatr nadal mi nie pomagał a tylko wnerwiał podmuchami z boku ale trzymałem dobrą średnią i myślałem, że bez żadnego problemu pobiję zeszło tygodniową średnią na tej samej trasie ale jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że to tylko 0.2 km/h więcej. Fakt, że tydzień temu pomagał mi wiatr a tym razem przeszkadzał ale spodziewałem się czegoś więcej.
U brata zamiast odpoczywać to szalałem z bratankami na trampolinie co zmęczyło mnie chyba nie mniej niż dojazd do nich.
Niechętnie wsiadałem na rower, żeby wracać bo wiedziałem, że już takiej ładnej średniej mieć nie będę bo nie dość, że troszkę w nogach już miałem (wiem dla niektórych to pikuś ale ja jestem z tych cieńszych) a druga sprawa, że teraz było dużo więcej pod górkę :D
Przez większość trasy starałem się nie jechać w dolnym chwycie oszczędzając plecy. Świadom, że moje plecy nie są za bardzo przyzwyczajone to takiej pozycji postanowiłem dopiero tak na 15 km od domu używać dolnego chwytu bez limitu :) w razie czego jak mnie zacznie boleć to zawsze do domu się dotoczę :)
Tak jak spodziewałem się średnia do domu za dobra nie była ale 27,5 z miastem wziąłem w ciemno :D
Specjalnie zapisywałem sobie ślady tak żeby móc porównać poszczególne etapy pomiędzy Czołgiem a Czarnulą i zdecydowanie jest na plus dla Czarnuli. Samo to, że szybciej wciągam moje ociężałe cielsko pod górki bo jednak jest te 7-8 kg różnicy. Mniej zmęczony się czuję po takich 90 km niż gdy jadę trekingiem. Jutro pewnie będzie kolejny dzień testowania Czarnuli chociaż w sumie zastanawiam się nad przednim kołem ponieważ usłyszałem takie metaliczne pstryknięcia, brzdęknięcia i wydaje mi się że to jakaś luźniejsza szprycha i zastanawiam się czy nie lepiej najpierw oddać komuś kumatemu żeby sprawdził co jest. Trochę boję się o te koła żeby ich nie zniszczyć.
Muszę wyregulować też przednią przerzutkę ponieważ raz spadł mi łańcuch przy wrzucaniu na blat. Pewnie trochę rzeczy w międzyczasie jeszcze wyjdzie ale i tak jestem bardzo zadowolony z mojej nowej szosy. Jest fantastyczna. Jestem zauroczony.
Kategoria 50-100
i znów w deszczu
-
DST
81.90km
-
Czas
03:11
-
VAVG
25.73km/h
-
VMAX
54.60km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Podjazdy
453m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być 115km ale znów deszcz pokrzyżował plany z tym, że dzisiaj zaczął padać po 29 km więc nie miałem innego wyjścia jak kręcić choć przyjemność z tego kręcenia była słaba.
Po obiedzie pojechałem sobie do brata bo ponoć bratanek obchodził urodziny. Kręciłem sobie standardowo i po 10 km zobaczyłem na liczniku średnią coś ponad 26 więc zdziwiony kręciłem dalej tylko zacząłem jeszcze mocniej dociskać. Gdy w przed Rudną zobaczyłem, że średnia jest już w okolicach 28 km/h postanowiłem podkręcić średnią i ostro zabrałem się za pracę. Kręciłem mocno i nawet wyprzedzający mnie brat zauważył, że coś tempo mam dzisiaj mocne a szwagier gdy znienacka podjechał do mnie pod Gawronami zdziwił się, że on jedzie 40 km/h i "nie jest w stanie" mnie wyprzedzić. Fakt że na jego widok trochę podkręciłem tempo ale tak mniej więcej starałem się trzymać po równym. Jechał tak szwagier obok mnie z 500-700m ale kazałem mu odjechać bo wiedziałem, że jak pojedzie tak z 5 km to się zajadę bo będę się nakręcał. Na "stopie" przed Orskiem zaobserwowałem 40km/h a na ostatnią górkę starałem się wtoczyć nie schodząc z 30. Nagrodą za ten niemały wysiłek była średnia 30,5 km/h. Mogłem sobie na takie coś pozwolić ponieważ wiedziałem, że posiedzę teraz około 2 godzin i będę miał czas na małą regenerację.
Nawet specjalnie zapisałem ślad z tego odcinka:
Fajnie wcina się dobrą karkówkę i inne smakołyki ale niefajnie się rozpadało i już miałem ochotę spakować rower do auta i jechać do domu ale postanowiłem mimo wszystko pojechać w deszczu i wykręcić te brakujące mi do założonego czerwcowego limitu 80 km.
Niestety dziury deszcze a później jeszcze mocny wiatr zabrały mi radość z jazdy. Do Ścinawy jeszcze było jako tako ale później wiatr robił ze mną co chciał, momentami nawet to, że położyłem się na lemondce nic nie pomagało ale dużo ryzykowałem ponieważ droga była pełna dziur co w połączeniu ze śliską nawierzchnią i lemondką mogło się źle skończyć.
Z ulgą dotarłem do domu i dokręciłem do 80 km. Niestety średnią trafiło. Mnie też bo jak podjechałem pod dom przestało padać. ;/
Całość trasy:
Kategoria 50-100
Na rozruszanie po dwóch tygodniach bezruchu
-
DST
85.00km
-
Czas
03:26
-
VAVG
24.76km/h
-
VMAX
42.80km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na rozruszanie - trochę spacerowo, trochę na rozruszanie i w końcu po 45 km zaczęło mi się dobrze jechać a średnia cokolwiek podnosić więc dopadł mnie deszcz i nie mając nic przeciwdeszczowego skróciłem sobie drogę do domu.
Ślady nie ma bo wsadziłem wyczerpane bateria a na dodatek uznałem, że zapasowych nie trzeba bo to max 100 km.
Kategoria 50-100
W czasie pracy - powtórka wczorajszej trasy
-
DST
52.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
27.86km/h
-
VMAX
57.30km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Podjazdy
325m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spojrzawszy na prognozy i chcąc sobie przedłużyć weekend postanowiłem w czasie pracy powtórzyć wczorajszą pętelkę. Poprawiłem mocowanie lemondki, żeby mi nie zjeżdżała, uzbroiłem się w wodę mineralną i pomknąłem połknąć te marne 50 km.
Prognozy mówiły o wietrze 1 m/s ale był chyba ciut większy natomiast kierunek zmienił się tak, że przez pierwsze 35 km przeszkadzał mniej niż wczoraj ale też mniej pomagał na ostatnich 15. Ogólnie wiało sporo mniej przez co i pewnie lepsza średnia niż wczoraj
Tak prezentuje się teraz rower z lemondką:
a tak kokpit
no i trasa z dziś:
Kategoria 50-100