Niedzielny spacerek a na końcu letnia burza.
-
DST
60.60km
-
Czas
02:23
-
VAVG
25.43km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Podjazdy
288m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś postanowiłem sprawdzić jak tam moje prawe kolano. Nie chciałem się zbytnio katować ale na spokojnie przespacerować po okolicy żeby sprawdzić co będzie się działo. W związku z tym zabrałem się na przejażdżkę z kumplem, który jechał na MTB.
Tak się oszczędzałem, że po przejeździe przez cały Lubin, zanim dojechałem do Jacka, miałem średnią 28 km/h
Kumpel na dobry początek wywinął orła bo okazało się, że prawie nie ma luftu w przednim kole i opona podwinęła się skutkiem czego zaliczył spektakularny szlif na DK3. Szybko się pozbierał, pozbierał bidony i już nie było śladu po szlifie. No może poza przetartym łokciem i łydką.
Na uwagę zasługuje fakt jak zachował się kierowca nadjeżdżającego krajówką auta (my włączaliśmy się z podporządkowanej). Był dosyć daleko - włączył awaryjne, wyhamował całą kolumnę pojazdów i dopiero na znak Jacka, że już wszystko OK, ruszył. Pozytywne w porównaniu do zachowań niektórych kierowców na ostatnich dwóch maratonach. :)
Niestety nie pomyślałem, żeby wyciągnąć aparat i zrobić leżącemu Jackowi zdjęcie. Słaby ze mnie łowca sensacji.
Okazało się, że Jacka rower ma kapcia więc wróciliśmy dopompować do domu. Sugerowałem, że może ma dziurę ale twierdził, że niemożliwe. Po powrocie na trasę jechaliśmy sobie spokojnie spokojnymi drogami i po 10 km zasugerowałem, żeby sprawdzić czy nie schodzi powietrze. Schodziło. Skróciliśmy więc trasę aby nie zabrakło powietrza zanim dotrzemy do domu.
Jacek w Górzycy.
Wsi spokojna wsi wesoła.
Załapaliśmy się na 1,5 km piachów i zaczęliśmy wracać do domu. Za Szklarami Górnymi odłączyłem się od Jacka bo postanowiłem trochę dokręcić. Pojechałem na chwilę do brata, zjadłem bratowej jakieś zielenine, zapiłem wodą. Jak zwierze jakieś. Bydło się znaczy. Tak brat stwierdził.
Oparłem się Karpatce. To niebywałe .....
Wyszedłem z domu i ... zaczęła się burza. No to przycisnąłem trochę bardziej niż na spacerze. Kolano zaczęło boleć ale nie zwracałem na nie uwagi bo o ile deszcz mi nie przeszkadzał to musiałem po powrocie do domu wykonać trochę służbowych telefonów a warto to zrobić zanim będzie 22 :D
Dziwne bo z tym bolącym kolanem wg Stravy zrobiłem sobie PR na Szklary-Obora poprawiając swój najlepszy czas o 12 sekund (z 4:00 na 3:48).
Ja mam jednak coś z głową bo gdy dojeżdżałem do domu mimo burzy zrobiłem jeszcze małą pętelkę żeby nie brakło mi do 60 km.
Kolano boli ale bez przesady. Myślę, że to z braku ruchu przez dwa tygodnie :P :P Jeśli nie przestanie to trzeba będzie jednak pójść do lekarza ale to dopiero w sierpniu bo wcześniej nie będzie czasu.
Link do Stravy - https://www.strava.com/activities/349707744
Trasa:
Kategoria 50-100, Czarnula 2015