Waskii prowadzi tutaj blog rowerowy

Powrót ze zlotu

  • DST 39.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 22.29km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Czarnula
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 maja 2015 | dodano: 17.05.2015

Tak w ogóle to miałem pomysł żeby wracać rowerem ale tak jak pisałem w relacji z dojazdu nie chciałem dobijać Elizium więc postanowiłem wrócić pociągiem. Prawdziwym powodem takiego a nie innego środka lokomocji była jednak praca, do której musiałem jeszcze dziś coś zrobić a na jutro rano muszę być wypoczęty.
Na pociąg do Szczecinka trzeba jednak jakoś dojechać. Wstałem jakoś chwilę po 7mej i leniwie przygotowywałem się do wyjazdu.
Przygotowania polegały na wylogowaniu się z namiotu, oddaniu karimaty Piotrkowi i porannej toalecie. O pakowaniu nie wspominam bo ogarnąłem to w jakieś 2 minuty. Bo co tam było do pakowania.
Kaha i Emes, z którymi wracałem szli na organizowane śniadanie więc też się załapałem. Liczyłem, że po śniadaniu będziemy mieli 2 godz i 15 min na dotarcie do Szczecinka. To jakieś 40 km więc powinno być z zapasem mimo, że wiał wmordewind. Jednak po 10 km km okazało się, że nie jest to lajcik bo mimo mocnego napierania na pedały mieliśmy średnią 17 km/h. Na szczęście po wjechaniu w lasy zaczęło iść trochę lepiej ale przed Czarnem Michał stwierdził, że nie ma sensu się mordować bo i tak nie zdążymy a można dojechać do Piły na późniejszy pociąg. Mi zależało na tym pociągu więc postanowiłem jednak zaryzykować tym bardziej że oni byli na ciężkich rowerach mocno objuczonych sakwami a ja nie dość, że na szosie to jeszcze praktycznie bez bagażu. Wystartowałem mocno nie oglądają się na nikogo.
Gdy droga skręciła w prawo o 90 stopni wiatr zaczął dużo mniej przeszkadzać i można było spokojnie jechać z prędkością 24-25 km/h co już gwarantowało dotarcie na czas.
Gdzieś po dobrych kilku km usłyszałem za mną jakieś niepokojące odgłosy i wyobraźnia podsunęła mi taki obraz:


Przeraziłem się co teraz ze mną będzie. Odważyłem się jednak obrócić głowę do tyłu i ujrzałem:


Uderzyła z nienacka. Zabiła. Przeżuła i wypluła. Dokładnie to zrównała się i wyprzedziła. W sumie głupi nie jestem więc ścigał się nie będę, siadłem na koło i odpoczywałem. :) Że też odgłos opon terenowych toczonych po asfalcie może budzić takie skojarzenia.....
Jechało się jeszcze lepiej. Prędkość zbliżyła się do 30 i z małymi wyjątkami gdy trzeba było wjechać na większą górkę cisnęliśmy ostro. teraz już byłem pewny, że tylko ewentualna awaria może nam przeszkodzić do dotarciu na czas. Jakiś kilometr przed znakiem "Szczecinek" dogoniliśmy Iwa, który wyluzowany piął się po górę. Później opowiadał, że był zdziwiony gdzie my się tak spieszymy bo do odjazdu pociągu było kupę czasu. Zabrał się z nami ale chwilę później skoczył chyba ba stronę więc byliśmy przed nim. Gdy wjechaliśmy na stację było jeszcze ponad 15 minut do odjazdu pociągu. Zdążyliśmy kupić bilety w kasie. Dotarł Iwo ale dla niego brakło biletu. Na szczęście u kierownika pociągu nie brakło.
W dobrym towarzystwie te prawie 5 godzin minęło jak chwila. Gdy to piszę ekipie z Krakowa pozostały jeszcze jakieś 2 godziny podróży.
Miło było ale się skończyło. Pora wracać do codzienności.
W weekend zdobyłem 23 gminy


Kategoria Czarnula 2015, Gminobranie, do 50


komentarze
elizium
| 19:24 niedziela, 17 maja 2015 | linkuj ha! a spodziewałem się, że walniesz 300 i jakieś 200, i już będziesz o krok :D
Bitels
| 18:42 niedziela, 17 maja 2015 | linkuj Gratuluję i zazdroszczę. Za rok tyż będę :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!