wykonanie założonego planu na ten tydzień
-
DST
216.90km
-
Czas
09:20
-
VAVG
23.24km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt Czarnula
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan mówi: "Do 10 maja muszę mieć zrobione 3 x100 lub 2x100 i 1x200"
Żeby za mało nie było postanowiłem dziś zrobić 200 i to w dodatku z niespodzianką jak to u mnie bywa.
Umówiłem się, że wyjadę naprzeciw dolnośląsko-poznańskiej grupie dojazdowej na zlot i potowarzyszę im do noclegu.
Zapomniałem tylko powiedzieć im, że planuję spotkać się z nimi we wrocku. Po swojemu obadałem sprawę ich wyruszenia i nastawiłem budzik na 5:20 żeby zdążyć do 10 do Wrocka.
Okazało się, że spać poszedłem dopiero o 2 więc budzik po prostu wyłączyłem i spałem dalej. Wstałem o 5:50 i spokojnie rozpocząłem przygotowania do wyruszenia. Zrobiłem 3 kanapki. Zjadłem lekkie śniadanie, zamontowałem po praz pierwszy sakwę podsiodłową kupioną specjalnie do szosy i wyruszyłem nach Breslau. Plan był taki, że cisnę na spotkanie grupy dojazdowej w trybie "treningowym" i robię około 100 km a następnie w trybie wyprawkowym wracam z nimi i w domu mam 200 na liczniku. Plan prosty.
Trochę przeliczyłem się z drogami pomiędzy Prochowicami a Środą Śląską bo do Malczyc była jakaś masakra. Nawet trafiła się kostka taka, że koło wpadało pomiędzy kostki. Wolałem jechać po trawiastym poboczu niż po tej kostce. W Prochowicach zrobiłem małe zakupy, bułka, banany i batony.
Całe szczęście od Środy Śląskiej zaplanowałem jazdę krajówką i to było dobre rozwiązanie bo prędkość od razu mi skoczyła, mimo jazdy pod wiatr i kilku górek tylko raz czy dwa prędkość spadła poniżej 30 km/h a na ogół było to 36.
Już dawno nie przeleciałem przez Leśnicę tak szybko. Auta, które mnie wyprzedzały od Środy Śląskiej wszystkie wyprzedziłem przed przejazdem i światłami i nawet za nimi tak, że ostatnie z nich wyprzedziły mnie dopiero chwilę przed AOW. W międzyczasie dowiedziałem się od Kahy, że przed 11 raczej nie ruszą więc postanowiłem pojechać aż do nich pod dom. Dojechałem w momencie, w którym ruszali. Trochę się chyba zdziwili więc niespodzianka się udała :D
Trasa do Wrocka:
Od razu ruszyliśmy na spotkanie magfy, która czekała na nas na Placu Grunwaldzkim, jeszcze wszamałem kebaba i ruszyliśmy uwielbianą przez wszystkich DW 342 do Pęgowa. Ruch był straszny więc jako że prowadziłem starałem się jechać w okolicach 25km/h a ze wiatr mieliśmy lekki ale w plecy to z sakwami dało się spokojnie tyle jechać. W Pęgowie skręciliśmy w stronę Brzegu Dolnego i niespiesznie z kilkoma postojami jechaliśmy aż do Lubiąża. W Lubiążu zjedliśmy zaiste dobry obiad w Karczmie Cysterskiej.
Kaha narzekała, że nie ma okazji do wypróbowania opon terenowych, które założyła do roweru i więc po obiedzie, który zakończył się o 19 miała szanse kilka km za Lubiążem wjechaliśmy na drogi polne. Moja Czarnula była dzielna i w niczym nie ustępowała wyprawowcom. Szła po terenie jak wściekła, pod koniec nawet na wał prawie wjechałem po trawie, Prawie, bo zahaczyłem pedałem o wał i musiał stanąć. Gdzieś w okolicach Ścinawy dojazdowcy rozbili obóz już po ciemku w fajnym lasku a ja popedałowałem do domu.
Jak na złość gdy tylko zakończyli rozbijać namioty zerwał się mocny wiatr i najgorsze, że wiało od Lubina. Na szczęście mimo, że wiało dosyć mocno to udało się całkowicie przyzwoicie przejechać te ostatnie 25 km.
Dziś przekroczyłem 2000 w tym roku, 600 w tym miesiącu i to całkiem dobrze rokuje na przyszłość.
Zaliczyłem w końcu jakieś nowe gminy. Dokładnie 6 szt.
Mam nadzieję, że Eli odpowie w dobrym stylu na ten mój wyjazd i coś sensownego wykręci, żeby utrzymać swoją przewagę :P
Kategoria 100-200, Czarnula 2015, Gminobranie
komentarze