i znów w deszczu
-
DST
81.90km
-
Czas
03:11
-
VAVG
25.73km/h
-
VMAX
54.60km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Podjazdy
453m
-
Sprzęt Czołg
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być 115km ale znów deszcz pokrzyżował plany z tym, że dzisiaj zaczął padać po 29 km więc nie miałem innego wyjścia jak kręcić choć przyjemność z tego kręcenia była słaba.
Po obiedzie pojechałem sobie do brata bo ponoć bratanek obchodził urodziny. Kręciłem sobie standardowo i po 10 km zobaczyłem na liczniku średnią coś ponad 26 więc zdziwiony kręciłem dalej tylko zacząłem jeszcze mocniej dociskać. Gdy w przed Rudną zobaczyłem, że średnia jest już w okolicach 28 km/h postanowiłem podkręcić średnią i ostro zabrałem się za pracę. Kręciłem mocno i nawet wyprzedzający mnie brat zauważył, że coś tempo mam dzisiaj mocne a szwagier gdy znienacka podjechał do mnie pod Gawronami zdziwił się, że on jedzie 40 km/h i "nie jest w stanie" mnie wyprzedzić. Fakt że na jego widok trochę podkręciłem tempo ale tak mniej więcej starałem się trzymać po równym. Jechał tak szwagier obok mnie z 500-700m ale kazałem mu odjechać bo wiedziałem, że jak pojedzie tak z 5 km to się zajadę bo będę się nakręcał. Na "stopie" przed Orskiem zaobserwowałem 40km/h a na ostatnią górkę starałem się wtoczyć nie schodząc z 30. Nagrodą za ten niemały wysiłek była średnia 30,5 km/h. Mogłem sobie na takie coś pozwolić ponieważ wiedziałem, że posiedzę teraz około 2 godzin i będę miał czas na małą regenerację.
Nawet specjalnie zapisałem ślad z tego odcinka:
Fajnie wcina się dobrą karkówkę i inne smakołyki ale niefajnie się rozpadało i już miałem ochotę spakować rower do auta i jechać do domu ale postanowiłem mimo wszystko pojechać w deszczu i wykręcić te brakujące mi do założonego czerwcowego limitu 80 km.
Niestety dziury deszcze a później jeszcze mocny wiatr zabrały mi radość z jazdy. Do Ścinawy jeszcze było jako tako ale później wiatr robił ze mną co chciał, momentami nawet to, że położyłem się na lemondce nic nie pomagało ale dużo ryzykowałem ponieważ droga była pełna dziur co w połączeniu ze śliską nawierzchnią i lemondką mogło się źle skończyć.
Z ulgą dotarłem do domu i dokręciłem do 80 km. Niestety średnią trafiło. Mnie też bo jak podjechałem pod dom przestało padać. ;/
Całość trasy:
Kategoria 50-100