Waskii prowadzi tutaj blog rowerowy

Zimowy wypad dla twardzieli - Dzień 1

  • DST 108.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 18.20km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura -14.0°C
  • Podjazdy 707m
  • Sprzęt Czołg
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 stycznia 2014 | dodano: 27.01.2014

Jeszcze tydzień temu popełniłem wpis, że w związku z nadchodzącą zimą postanowiłem wykorzystać czas i pokręcić trochę. Tym razem synoptycy nie zawiedli. Zima nadeszła więc postanowiłem i ją wykorzystać, tym bardziej, że Wilk zaproponował "zimową jazdę z biwakiem pod namiotem. Rejon oczywiście Suwalszczyzna" . W czwartek w nocy wyruszyłem do Warszawy by tam w piątek nad ranem  spotkać się z Wilkiem i udać się w rejon startu czyli do Białegostoku.
Już początek zwiastował, że ten wypad będzie naprawdę dla twardzieli bo temperatura w okolicach dworca autobusowego oscylowała w granicach -17 stopni co przerosło moje najśmielsze oczekiwania o jakieś 5 stopni. Z tego też powodu dokonałem przekonfigurowania mojego ubioru i na tyłu wylądowały spodnie narciarskie a w butach kolejna para skarpet.
Poczatkowo wyjazd z Białegostoku spokojny, mało ruchliwymi ulicami wydawał się lajtowy ale gdy po kilku dobrych km sięgam do kieszeni po snickersa a on okazuje się monolitem o twardości marmuru, zaczynam się zastanawiać nad tym pozornym lajcikiem. Najpierw dają znać palce u rąk, drętwieją z zimna i bolą, jakiś czas później gdy temperatura opada do -18 stopni zaczynam coraz mniej czuć palce u stóp ale wysokiego morale nie są w stanie popsuć nawet śmigające 15cm obok mojego ramienia niezliczone tabuny tirów, które cechuje to, że im bardziej wschodnia rejestracja tym bliżej przelatują obok nas.
Po ponad 40 km dojeżdżamy do Sokółki gdzie w Biedronce robimy zakupy, wypijamy po pół termosu herbaty, dokładam specjalną warstwę ociepleniową pomiędzy skarpety (czyt. worki na śmieci) i ruszamy w dalszą drogę. Tym razem nasza trasa wiedze drogą wojewódzką o znośnej nawierzchni i znikomym ruchu . Jedzie się całkiem przyjemnie, widoki piękne, słonko pięknie świeci, termometr pokazuje -10 do -12 stopni, w ręce ciepło, w stopy też - żyć nie umierać. W dobrych humorach i z uśmiechem na ustach docieramy do  Dąbrowy Białostockiej gdzie miałem nadzieję napełnić czymś smakowitym mój żołądek ale  niestety jakaś niegościnna tutejsza przedsiębiorczość bo bary pozamykane więc udajemy się do Lipska (+10km) na ledwie co znośny żurek z kiełbasą, która pamięta lepsze czasy, zjedzony w miejscowej mordowni. Należy tutaj dodać, co wcale zapewne nikomu dziwne się nie wyda, że gdzie się nie pojawiamy tam budzimy powszechne zainteresowanie połączone z niedowierzaniem, bardzo często kciukiem uniesionym w górę i pytaniami skąd, dokąd, że tez nam się chce itp
Jak już się rozpisuję to chciałbym napisać, krótką recenzję na temat towaru jakim jest softshel z Lidla - jest strasznie badziewny a oddychalność ma na poziomie plandeki. Gdy tylko temperatura otoczenia spadła na tyle, żeby mój organizm nie nadążył wytwarzać ciepła potrzebnego na ogrzanie go zamienił mnie w Robocopa dlatego z zemsty zamieniłem go na kurtkę narciarską tego samego pochodzenia, która o dziwo sprawowała się zupełnie przyzwoicie do końca wypadu.
Po zajadaniu się "smakowitym" żurkiem oraz zapiekaną wobec, której wyraziłem wątpliwość czy aby mamy ze sobą tyle papieru toaletowego, żeby ją zjadać udaliśmy się pięknie zaśnieżonymi drogami w dalszą podróż.
Coraz bardziej mi się podoba. Niezamarznięta rzeczka wijąca się wśród pól a nad nimi unosząca się klimatyczna mgła, zaśnieżone drogi wśród lasów pełznące ku górze tylko po to, by za chwilę opaść dół, patrol Straży Granicznej usiłujący zatrzymać nas a doznający sporego szczękoopadu na wieść, że te dwa światełka obok siebie to nie samochód przemytników a dwóch jadących obok siebie rowerzystów. Wszystko co piękne kiedyś się kończy i tak kończy się nasza podróż w tym dniu gdzieś za kanałem Augustowskim na obrzeżach miejscowości Mikaszówka gdzie zakładamy obóz nieopodal nekropolii zapewniając sobie tym samym spokój bo kto będzie łaził w nocy po cmentarzu.
Pełen obaw rozbijam namiot i moszczę sobie posłanie z dwóch karimat i folii NRC na czym kładę mój śpiwór, którego temperatura komfortu jest zbyt mała jak na dzisiejsze warunki. Nazwa wypadu wprost obliguje nas aby wodę na zagotowanie zupek uzyskać z topienia śniegu co czynimy z pełnym sukcesem rękoma i maszynką Wilka :)

Trasa (pożyczona od Wilka ponieważ nie miałem swojego sprzętu namierzającego):


Kategoria 100-200, Gminobranie


komentarze
Waskii
| 20:28 czwartek, 30 stycznia 2014 | linkuj @eranis - jeszcze chwila i zacznę się czerwienić :) te dwie noce to były za kierownicą w samochodzie - niestety z mojej wsi pociągi nie jeżdżą a co do kompana to hmmmm.... gdy jechałem już do domu autem i miałem dużo czasu to tak sobie pomyślałem, że bardzo dobrze jechało się z Wilkiem i nie odczułem tej różnicy klas jaka jest między nami. Wilk nie wymagał ode mnie jakiś tam niestworzonych rzeczy, tempo trzymał takie, że sobie radziłem, nie było sytuacji konfliktowych. Myślę, że było wręcz odwrotnie niż piszesz - towarzysz podróży był tutaj sporym ułatwieniem i nie jest to wcale z mojej strony kurtuazja a szczera prawda. Dużo by jeszcze na ten temat pisać ale może lepiej pokręcić i porozmawiać w tym czasie :)
Waskii
| 16:22 czwartek, 30 stycznia 2014 | linkuj Dziękuję bardzo za komentarze i uznanie nie tylko dla wypadu ale także, co bardzo przyjemnie łechce moje ego, dla moich wypocin :) Niestety, poziom eksploatacji zawodowej jest u mnie tak wysoki, że brakuje na ogół sił żeby sklecić w miarę poprawnie te kilka zdań. W tym co napisałem ostatnimi czasy widzę wiele błędów i niekonsekwencji ale niech będzie chociaż tak jak jest, tym bardziej, że jak widzę są osoby, którym to się podoba :) Natomiast co do życzeń kolejnych wyjazdów to może niekoniecznie będą aż tak ekstremalne ponieważ zaczynając tą wyrypą postawiłem sobie poprzeczkę baaaardzo wysoko ale mam nadzieję że będą udane bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. W mojej głowie siedzi wiele pomysłów, planów i tras tylko czy starczy czasu a przede wszystkim zdrowia żeby to wszystko zrealizować? Mam nadzieję, że tak :)
gość | 16:03 czwartek, 30 stycznia 2014 | linkuj No super... Podziwiam...wspaniali :) U nas na Mazurach coraz więcej zapaleńców, Zimowych Ludzi ma extra tego typu imprezy...właśnie rozpoczyna się Biegun Zimna. Co prawda więcej tu będzie psich zaprzęgów, ale i rowerzyści są mile widziani :)
http://biegnacy-wilk.pl/biegunzimna/
yurek55
| 10:55 czwartek, 30 stycznia 2014 | linkuj Większe niebezpieczeństwo grozi ze strony żywych niż umarłych, popieram zdanie hipka. Gratuluję odwagi, trasy i opisu, podzielam opinię eranis
Hipek
| 09:17 czwartek, 30 stycznia 2014 | linkuj Ciężko o bezpieczniejsze miejsce niż cmentarz, szczególnie nocą.
izka
| 21:42 środa, 29 stycznia 2014 | linkuj Chyba bym się nie zdecydowała na nocleg przy cmentarzu, nawet w ciepłą letnią noc.
Myślałam, że moje "Noworoczne ognisko" było poronionym pomysłem, ale ty przebiłeś moje szaleństwo zimowe o głowę!!!!
link do wycieczki :
http://izka.bikestats.pl/1074237,And-a-Happy-New-Year.html

Pozdrorower
4gotten
| 09:56 wtorek, 28 stycznia 2014 | linkuj Trzeba uważać. Kiedy zaczynałem jeździć coraz więcej dużo czasu spędzałem w internecie wyszukując coraz to nowe, lepsze części do roweru i bardziej "rowerowe" ubrania. Po czasie ze zgrozą stwierdziłem, że czas spędzony bezproduktywnie przy kompie mogłem wykorzystać na jazdę rowerem, może nie tak udoskonalonym i jeszcze bez fajnych ciuchów, ale nie zawsze to jest najważniejsze ;-)
Waskii
| 19:31 poniedziałek, 27 stycznia 2014 | linkuj @RamzyY ja w ciągu dnia wypijałem litr herbaty i litr zimnych napojów i nie miałem z tym problemów ;-)
@4gotten - Dzięki. :) Generalnie potwierdziło się, że najważniejsze są chęci i dobre nastawienie - reszta jakoś sama przychodzi, wiadomo śpiwór trzeba mieć dobry i ubrać się w miarę jakoś
4gotten
| 18:42 poniedziałek, 27 stycznia 2014 | linkuj Zaszalałeś i pojechałeś na "żywioł". Jak widać wypad mimo trudności zakończony sukcesem. Szacun ;-)
RamzyY
| 17:43 poniedziałek, 27 stycznia 2014 | linkuj z herbata na zimowych trasach trzeba uważać -zaraz chce się sikać a w tych warunkach to nic ''przyjemnego''
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!